Miałem jechać z samego rana, ale prognoza i widok za oknem nie napawał optymizmem. Na szczęście znalazł się szpieg ( dzięki Artur ), który natchnął mnie nadzieją, że jednak da się polatać.
Na miejscu okazało się, że już nikt nie lata, a wszyscy siedzą i czekają na wiatr. No ale wtopa pomyślałem, przyjechałem zbyt późno. Postanowiłem poczekać i dobrze zrobiłem bo wiatr wrócił i udało mi się fajnie polatać, a i nawet wysoko wykręcić. Chyba najwyżej z moich dotychczasowych lotów na "Krowiarni".
Ogólnie super dzień i wcale nie gorszy niż na Lijaku :)