Pogoda dalej dopisuje mimo, że w prognozach ciągle burze, które jednak straszą tylko na wieczór i jak dotąd tylko straszą.
Zdjęć coraz mniej, za to latania coraz więcej. Dzisiaj kolejne 2 godziny latania. Znowu kręcenie kominów i pierwsza próba przelotu, która zakończyła się na 17km. Ech zabrakło tych 3km do IPPI 5 i z tego powodu jest pewien niedosyt.
Droga powrotna nie była prosta i dała w kość, ale w końcu zostałem odnaleziony i po szybkim objedzie udało mi się jeszcze raz wjechać na start.
Druga godzina upłynęła na żaglu w delikatnych spokojnych warunkach, która ukoiła trochę emocje poprzedniego termicznego latania. Zawody ze Zdzichem, kto utrzyma się dłużej udało mi się wygrać, co smakowało wyśmienicie, po tym jak ciągle jego nowy Soll latał nade mną, a sytuacja się wyrównała, gdy dostałem od Ryśka vario.
Tak oto prysł mit, że na początku należy latać bez elektroniki. Niestety niedoświadczony nos nie wyczuwa delikatnych noszeń i to okazało się głównym problemem w robieniu wysokości. Dziś znowu bez większego problemu zrobiłem 1500 mnp i przyznam, że do tej wysokości też trzeba się przyzwyczaić, bo potrafi przestraszyć.
Tak jak wczoraj znowu niecierpliwie czekam na kolejny dzień. Czy pogoda na latanie się utrzyma ?