Pierwszy lot to tylko zlot na oficjalne lądowisko. Start w niewłaściwym momencie, gdy słońce zostało zasłonięte przez chmury i ustała tarmika. W czasie loty tylko pojedyncze krótkie, niezauważalne noszenia. Błędem było nie podjęcie próby wybicia się na lekkim żaglu ( odejście po starcie w prawo i halsowanie nad samym startowiskiem ) Dolot do oficjalnego lądowiska przy braku noszeń, wlocie po doskonałości lekko stresujące, gdyż trzeba przelecieć nad linią wysokiego napięcia. Ladowisko duże i bezproblemowe. Najlepiej lądować przy rozdzielni, gdzie jest koniec uliczki, która prowadzi do knajpy i głównej drogi. Na lądowisku rzadka trawa i prześwituje sporo ziemi. Spore stado krów, raczej przywykłych do paralotniarzy.
Drugi lot, pozbawiony błędów pierwszego. Dużo lepsze warunki, dobrze wygrzane zbocza i wyraźna choć umiarkowana termika. Po starcie zrobiona wysokość na żaglu, a następnie wykręcone, napotkane kominy. Przyjemne o dość spokojne termiczne latanie, jednak z powodu późnej pory i braku znajomości terenu, tylko w rejonie startu i lądowiska. Pierwszy raz pokonałem barierę 2000 mnp i bylem blisko wykręcenia sufitu.