W piątek wyjazd na latanie punkt 14:00 prosto z pracy. Po przyjeździe do Jodłownika Rysiek właśnie lądował ( tylko zlot ). Na starcie została Ola, do której doszliśmy z Rafałem i pomogliśmy w starcie.
Rafał poleciał po Oli i złapał trochę termiki na łąkach na przedpolu, ale tak jak Ola też raczej zlot.
Ja zostałem sam i start nie był najlepszy. Wschodnia odchyłka ustawiła mnie w poprzek stoku biegłem przez skałki i pniak, zabierając po drodze sporo siana. Podnóżek wleciał na uda i sporo czasu minęło zanim go znalazłem i założyłem pod nogi. Przez cały ten czas mocno skręciło mnie w prawo do stoku.
Po ustabilizowaniu i oddaleniu się na bezpieczną odległość, łapałem słabe noszenia, które pozwoliły trochę polatać, ale nie wyżej niż start.
W tym dniu moje latanie było najdłuższe, co daje powody do zadowolenia i naładowało pozytywnie na nadchodzącą sobotę i niedzielę.