Nie bardzo wierzyłem, że dzisiaj da się polatać, ale wiadomo, na wszelki wypadek warto sprawdzić prognozy, może jednak coś, gdzieś ...
Rafał ciągnął na Kudowę ale nie wierzyłem, że dziś tam się coś uda. Uparł się i pojechał sam i w faktycznie godzinę 20 minut polatał nad górką. Podobno nie było fajnie w powietrzu.
Dwa telefony na Rudnik i o 13 decyzja, jadę znowu do Kowar. Prawdę mówiąc jest to niezła opcja, 60 km ( godzina jazdy ) w większości niezłą drogą i praktycznie od 270 do 45 st. jest gdzie latać. Dodatkowo jest gdzie się oderwać i jest szansa kiedyś dolecieć do domu.
Po drodze chmury straszyły opadem, a po wejściu na start i przygotowaniu się do startu zaczęło nieźle dmuchać. Ktoś zmierzył 8.1 m/s. Kilka nieudanych startów, ostudziło trochę zamiary tych co byli jeszcze na starcie. Ci co wystartowali jak dotarłem na start chyba przestraszyli się deszczu i szybko wylądowali. Ja postanowiłem przeczekać i zobaczyć co pokarze Heniek.