Rano na spacerze z Luną łeb chciało urwać nad zalewem i raczej sceptycznie patrzyłem na możliwości polatania tego dnia. Do Kudowy mimo wszystko ponad 80 km i dobre 1,5 h jazdy, a przejechać się żeby zobaczyć, że się nie da to mało budujące samopoczucie.
Tego dnia jednak zadzwoniłem tam gdzie trzeba i choć nie było to potwierdzenie super warunu do latania, to była to wystarczająca motywacja do wyjazdu. Po drodze na pustym Mieroszowie wyglądało to dziwnie bo tak jakby bez wiatru, potem jeszcze SMS, że w Kudowie wszyscy czekają na starcie na wiatr. No to gdzie jest ten urywający głowę wiatr?
Gdy dotarłem na miejsce już prawie wszyscy byli w powietrzu i wiało jak trzeba, a nawet mogłoby trochę mniej. W sumie w powietrzu nie było łatwo i momentami na pół beli stałem w miejscu. Po 30 minutach trafiłem w tak silne duszenie, że mnie spłukało. Okazało się, że wylądowali praktycznie wszyscy.
Po kilkunastu minutowej przerwie wystartowaliśmy ponownie i mimo, że było mocno to robiło się coraz bardziej spokojnie, chyba za sprawą nadciągających z zachodu chmur, które jednak zepsuły całkiem ładną, słoneczną pogodę nad Czermną.
Ja niestety musiałem uciekać. Obowiązki domowe nie pozwalały wycisnąć warunu do końca, a można jeszcze było śmiało powisieć dobrą godzinkę. Ciekawe czy jeszcze da się polatać w tym roku?