Drugi dzień walki na Cernej Horze. Warun dużo lepszy niż w poniedziałek ale dalej ciągła walka. Zarąbiste kominy do 2000 m npm, ale i duszenia do 6 m/s. To co udało się mozolnie wykręcić, po chwili traciłem w kilkanaście sekund. Może to moja masa startowa w górnej granicy, ale ....
Niestety patrząc na wysokości innych muszę przyznać, że muszę się jeszcze sporo nauczyć. Sporo pomagał asystent kominów z XCSoar ale z drugiej strony z moją wadą wzroku mało czytelne wskazania innych wielkości, które w XCtrack'u były widoczne bezproblemowo.
Po godzinie nie wytrzymałem i rzuciłem się tam gdzie dobre półgodziny temu zniknął z pola widzenia farciarz - Rafał. Nie był to jednak mój szczęśliwy dzień.